
Recenzja
„Warszawę” Grażki Lange zaszufladkowałbym do kategorii „teorii rzeczy” i z taką etykietką ustawiłbym na półce obok książek Lorraine Daston czy zbioru „Taking Things Seriously”. Oto zbiór rzeczy, które mówią. Rzeczy, które pamiętają za nas, w naszym imieniu świadczą i zeznają, są materiałem dowodowym, a bywa że i miniaturowym pomnikiem. Ich szepty to opowieść o Warszawie, mieście przyprószonym pyłem i gruzem, zaśniedziałym, z kieszeniami wypełnionymi śmieciem. Grażka Lange, razem z kilkunastoma autorami tekstów rekonstruuje życie codzienne w stolicy toczące się za zasłoną wielkiej historii. Książka ta zbudowana jest z serii mikro-opowieści sklejonych z fotograficznym zbiorem biednych przedmiotów: znaczków pocztowych, zdefragmentowanych lalek, gumek do wycierania, guzików, kluczy czy lizaków. W szerszym planie, jest to opowieść o tym jak zawiązujemy naszą burzliwą relację ze światem nieożywionym, o tym kim chcemy być i czego pragniemy (przedmioty jako insygnia wiedzy, władzy i przywiązania) i tak jak chcemy widzieć samych siebie (czego manifestem są prywatne wnętrza naszych mieszkań, wypełnione rzeczami, z którymi chcemy budować harmonijny związek). A także o tym, że nasi nieruchomi towarzysze zawsze będą przypominać nam o nieuchronności śmierci (rzeczy, które po nas zostaną). Owa nieuchronność, wpisana w DNA wszystkich przedmiotów zebranych w książce – które to najczęściej po drodze zgubiły swą funkcjonalność – przypomina nieustannie o metabolizmie miasta-stolicy, jednocześnie starzejącego się i młodniejącego, mutującego, pozostawiającego za sobą nikomu niepotrzebne, niezgrabne rzeczy i budynki. Przesiewając te odpadki, docieramy jednak do niezwykle cennych pokładów i złogów wiedzy: nieheroicznej antologii dnia codziennego XX wieku.
„Warszawę” Grażki Lange można traktować także jako wystawę, mobilną i poręczną. Lewa strona działa jak muzealny podpis (w rozbuchanej, literackiej formie), po prawej stronie rozkładówka z przedmiotami, których miejsce w trójwymiarowym świecie znajdowałoby się w szklanej gablocie. Oto Kieszonkowe Muzeum Rzeczy.
Sebastian Cichocki